Legenda ta nie jest taka jak inne, bo jest to zapis zdarzeń sprzed wieków. Dopiero po czasie ta historia stała się legendą, którą zna niemal każdy w Lewinie Kłodzkim.
Szczęśliwe małżeństwo z wielkim osiągnięciem
W średniowieczu w Lewinie Kłodzkim mieszkał Duchacz i Brodka. Mężczyzna był uznanym garncarzem i bez pamięci zakochał się w młodej kobiecie. Poprosił jej rodzinę o rękę niewiasty i błogosławieństwo otrzymał. Pobrali się i wspólnie żyli, rozwijając swe zdolności garncarskie. Do tego stopnia, że wkrótce przed ich domem zawsze stały tłumy ludzi chętnych na ich wyroby. Bogactwo zaczęło rosnąc, a wraz z nim zawiść ludzi i zazdrość innych garncarzy.
Narodziny plotki
Wkrótce po Lewinie Kłodzkim, jako rzecze legenda, krążyć zaczęły szepty pełne jadu. Nie doszły one uszu Duchacza i Brodki, którzy wytrwale pracowali na swój sukces, jednocześnie pielęgnując łączącą ich miłość. Kto rozpuścił wieści o tym, jakoby Brodka miała być czarownicą? Tego nie wiadomo. Podejrzenia padały później na innych garncarzy, a nawet na plebana, który uznał, że bogate małżeństwo zbyt mało datków dawało. To jednak większego znaczenia już nie miało.

Duchacz pewnego dnia wziął swe towary, na wóz załadował i do Wrocławia na jarmark wyruszył. Brodka zaś pozostała w domu, by gospodarstwa w tym czasie doglądać. Małżeństwo nie wiedziało jeszcze, że to ostatni dzień ich szczęścia.
Pozbyć się czarownicy!
Wieczorem, gdy niebo ciemnieć już zaczęło, pod dom Brodki podeszło kilku pijanych mężczyzn. Postanowili stać się sędziami i katami, którzy uratują Lewin Kłodzki przed złym wpływem czarownicy. Kobieta nie miała szans. Jej ręce i nogi zostały związane, a kobietę rzucono na ziemię. Na miejsce przybył pleban, który miast ratować nieszczęsną istotę, począł egzorcyzmy odprawiać. Niestety nie ograniczył się do modlitw i rytuałów, a z pomocy pijanych mężczyzn korzystał. Jeszcze przed świtem dusza opuściła ciało Brodki. Uznano to za niezawodny znak, iż po prawdzie była ona czarownicą. Następnie, jak kazał zwyczaj, jej ciało pochowano na rozstaju dróg.
Rozpacz Duchacza
Po kilku dniach do Lewina Kłodzkiego powrócił Duchacz. Mężczyzna od razu zobaczył, że stało się coś złego. Wyłamane drzwi i zdewastowany dom nie wymagał biegłych śledczych. Duchacz począł biegać od domu do domu, pytając każdego o Brodkę. Nikt nie chciał jednak wyjawić prawdy, a tylko drzwi przed nim zamykał. W końcu Duchacz poszedł do plebana, który bez zmrużenia oka i bez cienia wahania opowiedział mu o wszystkim, co zaszło.
Garncarz nie dał nawet skończyć plebanowi i rzucił się na niego z pięściami. Z jego piersi wydobył się przeraźliwy ryk czystej rozpaczy i nieokiełznanego gniewu. Nie zdołał jednak sięgnąć plebana, bo dostał szuflą w głowę i legł nieprzytomny na ziemię.
Duchacz stanął przed miejskim sądem, gdzie bez chwili zwłoki oskarżono go o stosunki cielesny z nieczystymi siłami. Został skazany na śmierć, a wyrok wykonano jeszcze tego samego dnia. Duchacz został powieszony.
Legenda o powrocie garncarzy
Jak mówi legenda, był to zaledwie początek problemów mieszkańców Lewina Kłodzkiego. Poltergeist zaczął krążyć po wiosce, a nocami słychać było rozdzierający serce szloch kobiety. Zły duch jednak nie ograniczał się do straszenia i niepokojenia. Z wielką siłą atakował ludzi, nieraz łamiąc im kości, ciskając nimi o ściany czy zrzucając ze schodów.
Gdy pleban padł ofiarą napaści, niezwłocznie uznał, że trzeba działać. Zabrał ludzi, z pomocą których odkopał ciało Brodki, a następnie jej serce przebił osikowym kołkiem. Grób ponownie zakopano. Jak się wkrótce okazało, ten czyn tylko wzmocnił gniew duchów, a ich ataki przybrały na sile.
Pleban z ludźmi po kilku dniach ponownie odkopał ciało nieszczęsnej kobiety, która padła ofiarą ludzkiej zawiści. Z przerażeniem odkrył duchowny, że korek, który wbity był z wielką siłą, teraz znalazł się w zębach trupa. Po żarliwych modlitwach ustalono, że należy spalić ciało Duchacza i Brodki. Według legendy tak też zrobili mieszkańcy Lewina Kłodzkiego, a złe rzeczy przestały dziać się we wsi. Czasem jedynie, nawet w obecnych jeszcze czasach, usłyszeć można płacz zamordowanej kobiety, która wspina niesprawiedliwość, jaka spotkała ją i jej męża.