Galaktyka tworzona latami przez BioWare przestaje być snem (w pewnym sensie). Amazon MGM Studios oficjalnie zabiera się za serial Mass Effect, a showrunnerem został Doug Jung. Fani odetchnęli, bo choć nadal niewiele wiadomo, to tym razem wygląda, jakby projekt naprawdę miał wypalić.

- Kim jest Doug Jung i czemu daje nam nadzieję?
- Co wiadomo o serialu Mass Effect, a czego jeszcze nie?
- Wyzwania, ostrożność i nadzieje
Kim jest Doug Jung i czemu daje nam nadzieję?
Doung Jung został zatrudniony, by poprowadzić produkcję serialu Mass Effect. Jego CV robi naprawdę duże wrażenie. Pracował przy takich dziełach jak Star Trek: W nieznane, Mindhunter czy Banshee. To ważne, bo Mass Effect jest światem, w którym trzeba znakomicie zaplanować fabułę i zachować balans między historią, postaciami, a kosmicznymi konsekwencjami decyzji podejmowanych przez bohaterów.
Do Junga dołączył Dan Casey, który od ok. 5 lat pracuje nad scenariuszem. Wsparcie produkcyjne zapewnia Michael Gamble z BioWare. To znak, że producent gry pragnie, aby serial był wierny pierwotnej wizji twórców oraz światu, którzy pokochali gracze.
Co wiadomo o serialu Mass Effect, a czego jeszcze nie?
Sprawa serialu Mass Effect jest skomplikowana, a wiele rzeczy znajduje się jeszcze poza zasięgiem naszych teleskopów.
Projekt przez długi czas pozostawał w sferze domysłów i plotek. Mówiło się o adaptacji gry, ale nigdy nie pojawiły się konkrety. Aż do czasu, gdy Amazon MGM Studios formalnie zatrudniło showrunnera i zadeklarowało, że serial Mass Effect ma oddać ducha oryginalnej trylogii. Ma zachwycić zarówno wiernych fanów, jak i osoby, które nie znają tego uniwersum. Michael Gamble ma zadbać, by adaptacja pozostała spójna z wyobrażeniem BioWare.
Nieznana jest natomiast obsada serialu ani fabuła. Nie wiadomo, czy historia skupi się na Komandorze Shepardzie, czy pojawią się nowi bohaterowie. Właściwie nie wiemy nawet, czy serial będzie rozgrywał się w tych czasach, co gra.
Wyzwania, ostrożność i nadzieje
Fani gier oczekują, że świat, rasy, konflikty i wybory będą zachowane z dużą wiernością względem lore gry. Pojawia się też kwestia Kommandora Sheparda. Jego wykorzystanie jest ryzykowne, bo trzeba nie tylko oddać jego charakter, ale też dodać jakiś powiew świeżości. Natomiast wprowadzenie nowych bohaterów może zapewnić tę świeżość, ale z kolei powoduje ryzyko utraty ducha oryginału.
Trzeba też pamiętać, że Mass Effect to znacznie więcej niż dialogi i postacie. To epicka historia z niesamowicie rozbudowaną fabułą, konfliktami międzygalaktycznymi, polityką i kosmiczną eksploracją. Serial musi pokazać przestrzeń i emocje, ale nie może przytłoczyć widza (ani go zanudzić).
Decyzje gracza w trylogii mają znaczenie. Czasem większe, a czasem mniejsze. Serial Mass Effect musi pokazywać ciężar konsekwencji — zarówno moralny, jak i emocjonalny.
Adaptacje gier są historią pełną łez i rozczarowań. Albo zbyt powierzchownie przenoszą gry na ekrany telewizorów, albo wprowadzają zmiany niszczące to, co sprawia, że gry są wyjątkowe. Z drugiej strony, seria The Last of Us czy Fallout spotkały się z ciepłym przyjęciem i były przyjemne w odbiorze.
Nieco inaczej wyszło z adaptacją gry Wiedźmin (przepraszam, Panie Sapkowski, nie mogłem się powstrzymać). Tutaj opinie są już znacznie bardziej podzielone, serial mocno odbiega od materiału źródłowego, a całość jest… jakaś taka… no wiecie.
Jeśli ekipa stojąca za serialem Mass Effect stanie na wysokości zadania, to serial ma szansę stać się czymś więcej, niż kolejną próbą adaptacji gry. Pozostaje nam czekać, obserwować i mieć nadzieję.





