Opuszczone miasta oferuję atmosferę grozy i silnego niepokoju. Jednocześnie ich zwiedzanie jest niesamowicie klimatyczne i pozwala poczuć się jak w świecie postapo. Zacznijmy podróż!
Pyramiden (Norwegia)
Opuszczone miasta są niesamowite, a Pyramiden jest jednym z bardziej wyjątkowych. Jego opustoszałe ulice przemierzają bowiem… niedźwiedzie polarne i lisy arktyczne. Obecnie to właściwie jedyni mieszkańcy tego miasta znajdującego się na archipelagu Svalbard na Spitsbergenie.
Miasto w XX wieku było zamieszkiwane przez ok. 1000 mieszkańców, którzy utrzymywali się głównie dzięki funkcjonującej tam kopalni węgla kamiennego. Wyniki jednak z czasem były coraz słabsze, sytuacja cięższa, a gwoździem do trumny była katastrofa lotnicza, w której zginęło 141 pracowników kopalni.
Miasto jest otwarte i można je swobodnie zwiedzać (pomijając fakt, że to Rosja). No i pewnym utrudnieniem jest komunikacja – dojazd na miejsce jest dość skomplikowany. Szczególnie w okresie zimowym, gdzie na miejsce dostaniesz się jedynie na skuterze śnieżnym.
Hashima (Japonia)
Jeszcze w 1959 roku w tym mieście na wyspie mieszkało ponad 5000 osób. Jego głównym zadaniem też było wydobywanie węgla kamiennego, a przy okazji produkcja broni. Jednak Japonia szybko przerzuciła się na atom, czego efektem było opuszczenie Hashimy. Ta wyspa znajduje się zaledwie 15 km od Nagasaki, a jej widok robi obecnie upiorne wrażenie. Można ją swobodnie zwiedzać i naprawdę warto wybrać się na taką wycieczkę.
Ze względu na swój charakterystyczny wygląd, miasto Hashima nazywane jest też okrętem wojennym.
Krzystkowice (Polska)
Miasto-fabryka w środku lasu. Znajdziesz tu opuszczone, kilkupiętrowe budynki, które straszą i wprowadzają Cię w klimat horroru. Ostrzegawcze napisy w języku polskim, niemieckim i rosyjskim tylko podkreślają złowrogą atmosferę. To miejsce jest otwarte i przyciąga miłośników silnych wrażeń. W budynkach znajdziesz ślady po dawnym życiu tego mrocznego ośrodka, które w czasie wojny było więzieniem dla ludzi zmuszanych do pracy w fabryce amunicji. Dodatkowego klimatu nadają tory, które zachowały się w zaskakująco dobrym stanie, choć od lat już nic po nich nie jeździ.
Poggioreale (Włochy)
Opuszczone miasta można znaleźć na całym świecie, a Europa jest w nie obfita. Sycylia kusi turystów miastem-widmem o nazwie Poggioreale, które zamarło w skutek potężnego trzęsienia ziemi w 1968 roku. Mieszkańcy przenieśli się 4 km dalej, a budynki pozostały. Teraz są prawdziwą ruiną, ale za to niesamowicie klimatyczną – umiłowaną w szczególności przez fotografów.
Historyczne doniesienia wskazują, że korzenie tego miasta sięgają jeszcze czasów, gdy Ateńczycy zniszczyli Troję. To właśnie tu miała stać niewielka osada, która w ten czy inny sposób funkcjonowała kolejne wieki. W 1642 oficjalnie zostało zbudowane tu Poggioreale, aby zniknąć ponad 300 lat później.
Belchite (Hiszpania)
Prawdziwe miasto duchów z krwawą historią. W 1937 roku odbyła się tu jedna z bitew hiszpańskiej wojny domowej. Wielu ludzi tam zginęło, a ci co przeżyli, postanowili opuścić miasto. Odbudowali je kawałek dalej, a pozostałości po Belchite pozostały jako pomnik ku pamięci poległych.
Miasto jest otwarte do zwiedzania. Turyści muszą jednak nie tylko uważać na rozpadające się budynki, ale również uszanować historyczny charakter miejsca. Oznacza to po prostu konieczność oddania szacunku poległym w wojnie domowej.
Ciekawostką jest, że w Belchite nakręcono część scen do filmu Labirynt Fauna. To miejsce warto odwiedzić – szczególnie, że znajdująca się 50 km dalej Saragossa jest popularnym kierunkiem turystycznym.
Kupari (Chorwacja)
Jeden z najsłynniejszych kompleksów hotelowych, który był najchętniej wybieranym kierunkiem. Do czasu. Jego kres nadszedł w 1991 roku, kiedy to siły serbskie i czarnogórskie ostrzelały Kupari z morza, a później opanowały region. Wszystkie hotele zostały splądrowane i częściowo spalone.
Ludzie już nigdy nie wrócili tam wypoczywać, a kompleks nie został odbudowany. Przez lata przychodzili tam jedynie szabrownicy szukający skarbów i rozkradający wyposażenie hoteli. Obecnie Kupari jest popularną areną paintballową.
Oradour-sur-Glane (Francja)
Wyjątkowo brutalna i krwawa historia, która w dodatku była efektem pomyłki. Miasteczko zamieszkiwało ok. 650 osób. Niemal wszyscy zostali wymordowani i rozstrzelani (z życiem zdołało ujść zaledwie 7 osób). Za ten zamach odpowiadały oddziały SS, które w ten sposób miały zemścić się na członkach ruchu oporu, którzy zabili oficera SS. Problem w tym, że ruch oporu przebywał w mieście Oradour-sur-Vayres. Oddziały SS zaatakowały nie to miasto, które miało być ich celem, a zapłatą za pomyłkę było blisko 650 niezwiązanych z zamachem istnień.
Tyneham (Wielka Brytania)
W 1943 całe miasteczko zostało wysiedlone, a następnie zamienione w garnizon wojskowy. Mieszkańcy przez lata mieli nadzieję, że jeszcze będą mogli wrócić do uroczej miejscowości nad kanałem La Manche. Tak się jednak nie stało. Obecnie Tyneham jest rozległą i wyjątkowo czarującą atrakcją turystyczną, do której przyjeżdżają ludzie z całej Europy. W związku z tym jest to miejsce czyste, zadbane i wyjątkowo magiczne.
W budynkach znajdziesz wiele akcesoriów, takich jak przybory szkolne, świeczniki, lampy naftowe, widły, grabie czy inne akcesoria wykorzystywane w tamtych latach przez mieszkańców Tyneham.
Kłomino (Polska)
Niektórzy mówią, że jak Urbex, to koniecznie Kłomino. Jest tam dość niebezpiecznie, ponieważ budynki grożą zawaleniem. Jednak klimat jest iście postapokaliptyczny. W czasie II wojny światowej był tu obóz jeniecki, a następnie armia radziecka wybudowała osiedle. W kolejnych latach rozebrano część budynków, a materiał wykorzystano do budowy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
Po 1992 roku jeden raz próbowano sprzedać teren w ręce prywatne za 2 mln złotych, ale nie znalazł się nikt chętny. Obecnie jest to miejsce często wybierane przez fanów urbexu, którzy szukają mocnych wrażeń. Jeśli zaliczasz się do tego grona, to na miejscu zachowaj ostrożność. Budynki są w naprawdę fatalnym stanie.
Kitsault (Kanada)
Tutaj czas wygląda jakby naprawdę zatrzymał się w miejscu. Wszystko niszczeje, ale jest na swoim miejscu. Pod opuszczonymi sklepami wciąż stoją wózki, a w domach jest normalne wyposażenie, takie jak zabawki, książki, telewizory czy zaścielone łóżka. Nawet trawniki są przycinane, a całość wygląda dość schludnie. Rozwiązanie tej zagadki jest dość proste.
Przed laty odkryto w tamtych rejonach molibden, czyli niegdyś cenny surowiec wykorzystywany w wielu gałęziach gospodarki. Dojazd tam był trudny, więc firma postanowiła obok kopalni zbudować miasteczko dla pracowników. Ledwo zrealizowany został projekt, ceny metalu spadły, a kopalnię trzeba było zamknąć. W miasteczku z kolei mieszkać nikt nie chciał – w końcu to niemal kraniec świata przy granicy z Alaską.
Ostatecznie Kitsault kupił prywatny przedsiębiorca z USA, który zapowiada, że ma ambitne plany wobec miasteczka. Z tego względu zatrudnił dozorcę, który dba o porządek – pielęgnuje rośliny, kosi trawniki i zarządza bramą wjazdową. Dba też o dobry stan budynków. Co przyniesie przyszłość – nie wiadomo. Obecnie jednak jest to wyjątkowo ciekawe miejsce, na które warto rzucić okiem. O ile tylko jest możliwość podjęcia tak dalekiej i wymagającej wyprawy.
Houtouwan (Chiny)
Zielone miasto duchów znajdujące się na zboczu chińskiej wyspy Shengshan. Jeszcze pod koniec XX wieku żyło tam ok. 2000 mieszkańców. Zmiany w gospodarce i trudności logistyczne (ogromna odległość do szkół czy problemy z dowozem pożywienia i innych środków niezbędnych do życia) sprawiły, że ludzie zaczęli się wyprowadzać. Ok. 500 domów pozostało bez opieki i przez lata zajmowała je jedynie roślinność.
Obecnie całe miasteczko jest pokryte zielenią. To miasto duchów jednak cieszy się pozytywnym odbiorem. Mieszkańcy Szanghaju chętnie organizują jednodniowe wycieczki w to miejsce, aby odetchnąć od zgiełku miasta. Również fotografowie dostrzegli urok Houtouwan i wybierają się tam w celu organizowania sesji zdjęciowych.
Bodie Town (USA, Nevada)
Myślisz czasem o Dzikim Zachodzie i chcesz poczuć jego klimat na własnej skórze? No to pora odwiedzić Bodie Town. Miasteczko, które powstało w okresie gorączki złota i właśnie ze złota utrzymywało się przez lata. Bodie Town to esencja Dzikiego Zachodu i tych wszystkich historii z książek i filmów westernowych.
W 1880 miasteczko zamieszkiwało ponad 10 tysięcy osób. Były tu domy publiczne, kościoły, lokalna gazeta, kolej żelazna i 65 saloonów. No i jeden z największych poziomów przestępczości na całym Zachodzie. Szybko jednak miasteczko zaczęło podupadać. Utrzymywało się jedynie z wydobywanego złota, a kopalnie były coraz mniej rentowne. Do tego doszły kolejne pożary, aż ostatecznie w latach 60. XX wieku ostatni mieszkaniec opuścił Bodie Town.
Każdego roku miasto duchów przyciąga tysiące turystów. Jest niezwykle fotogeniczne, a przede wszystkim – doskonale zachowane. Służby skutecznie pilnują, aby nikt nie dopuszczał się aktów wandalizmu i nie kradł nic z opuszczonych budynków. Dlatego wszystko jest dokładnie takie, jakim zostawione zostało blisko 100 lat temu.
Opuszczone miasta można znaleźć na każdym kontynencie w niemal każdym kraju. Fascynują swoim urokiem, a często też historią, która niejednokrotnie jest tragiczna. Wprowadzają w specyficzny nastrój i zachęcają do odkrywania kolejnych sekretów.