Zamek w Bolkowie był świadkiem wielu wydarzeń, w tym również tych tragicznych. Jedną z nich jest słynna legenda o Jakubie i Kunegundzie.
Legenda o Jakubie
W średniowieczu małżeństwo z miłości było rzadkością. Wielu szlachciców boleśnie się o tym przekonało, a jednym z nich był Bolko II. Jego serce skradła Kunegunda, córka rycerza Lothara. Niestety tej miłości sprzeciwili się rodzice Bolka II i postanowili działać zgodnie z własnymi potrzebami. Kunegundę zamknęli w klasztorze i potajemnie aresztowali jej ojca. Następnie rozpuścili plotki, według których oboje zginęli.
Bolko II nie miał już żadnego wyboru ani nawet powodu, żeby sprzeciwiać się woli rodziców. Poślubił Agnieszkę. I niby na tym mogłoby się skończyć, gdyby nie to, że nadgorliwi rodzice bali się, że ich spisek wyjdzie na jaw. A co w takiej sytuacji najlepiej zrobić? Sprawić, aby kłamstwo stało się prawdą.
Zlecenie otrucia Kunegundy
Zlecenie sporządzenia trucizny i podania jej Kunegundzie dostał zielarz, Jakub. Mężczyzna zgodził się wykonać rozkaz, ale jego celem było tylko uśpienie czujności królewskiej pary. Zamiast tego ostrzegł siostry zakonne przed spiskiem, a te upozorowały śmierć Kunegundy i odesłały ją do domu.
Zielarz postanowił opiekować się kobietą. W tym celu stał się zamkowym błaznem, dzięki czemu miał na oku Kunegundę. I… ponownie wszystko mogło dobrze się zakończyć, gdyby nie brak przepływu wiadomości. Z więzienia zwolniony został ojciec Kunegundy, który poprzysiągł zemścić się na trucicielu. W końcu nie wiedział, że to tylko pozory…
W efekcie odnalazł Jakuba, gdy ten bawił się na zamkowym dziedzińcu z synem Bolka II. Stwierdził, że to niewątpliwie musi być dziecko zielarza-truciciela i zamordował je na miejscu, krzycząc przy tym dziecko za dziecko!
Duch na zamku
Jakub postanowił wziąć winę na siebie, choć wiązało się to z nieuchronną dekapitacją. Błazen stracił głowę. Ojciec dowiedział się prawdy i odzyskał córkę. Wraz Kunegundą wiedli spokojne życie. W miarę spokojne… ponieważ duch Jakuba nie opuścił tego świata. Do dziś dzień błąka się po zimnych salach Zamku w Bolkowie, a nieraz można zauważyć go, gdy z wytęsknieniem spogląda na okolicę z zamkowych murów.