Zastanawiasz się czasem, czemu woda Morzu Bałtyckim jest słona? Niektórzy mówią o słonych skałach i minerałach, które znajdują się na dnie. Woda ma je wypłukiwać i powoli się zasalać. Ale to przecież nie brzmi zbyt sensownie. Prawda jest zupełnie inna.
Historia dwóch braci
Wiele lat temu, gdzieś w Kłajpedzie na Litwie, mieszkało dwóch braci. Los chciał, że jeden z nich był bogaty. Ani myślał jednak pomóc swojemu biednemu bratu. Wstydził się go. A co w takiej sytuacji można zrobić, jeśli nie chce się dzielić? Cóż… historia niejednokrotnie pokazała nam, że najczęściej wybieraną opcją jest pozbycie się problemu. Mimo to nie miał serca (albo odwagi), aby własnoręcznie wykonać wydany przez siebie wyrok. Zamiast tego wpadł na pomysł, który szybko zaczął wcielać w życie.
Wędrówka do diabłów
Biedny przystał na prośbę swojego bogatego brata. Zgodził się, żeby odnieść wędlinę diabłom, od których została pożyczona. Wyprawa, choć daleka, wydawała się całkiem prosta. Kiedy był już niemal u celu, napotkał staruszka mocującego się z wielkim drzewem. Biedny brat nie namyślał się długo i zaproponował, że pomoże mężczyźnie ściąć gruby pień. W zamian otrzymał cenną poradę. Kindziuk nie może być sprzedany ani oddany diabłom. Jedyne co można z nim zrobić, to wymienić za magiczny młynek. Chłopak wziął do serca słowa drwala. Mając je w pamięci ruszył ku jamie, w której mieszkały diabły.
Trudne negocjacje
I rzeczywiście. Demony mieszkały tam, gdzie wskazywały legendy. Szybko zauważyły nadchodzącego chłopaka i zaczęły proponować mu niezmierzone bogactwa. Biedny brat jednak nie dał się zwieść tym słowom. Po dłuższym czasie diabły w końcu zgodziły się wymienić kindziuk za magiczny młynek. Tuż po wymianie rzuciły się na szynkę i zaczęły się nią zajadać. W końcu rozejrzały się za chłopakiem, ale po nim nie było już śladu. Zdążył odejść wystarczająco daleko, by nie były w stanie go dosięgnąć. Całe w tym szczęście, bo diabły niechybnie by go zjadły.
Bezcenny artefakt w rękach biednego brata
W drodze powrotnej do domu, biedny brat ponownie spotkał drwala. Ten pogratulował mu udanych targów z diabłami i poinstruował, w jaki sposób należy używać magicznego młynka. Obsługa artefaktu była dość prosta. Wystarczyło zakręcić korbką i zawołać „Miel, miel Młynku, tak jak ja mielę”. Z kolei zatrzymać można go było słowami „Przestań Młynku, tak Ci nakazuję” i zakręcić korbką w drugą stronę. Bez tego młynek mieliłby w nieskończoność. A tego przecież nikt by nie chciał, jak się o tym rychło przekonamy.
Bo nasz bohater właśnie powrócił do domu. Tam wpadł na pomysł iście genialny. Bo właściwie czemu nie namielić sobie pieniędzy? Jak pomyślał, tak też zrobił. Odnowił gospodarstwo, kupił bydło i wszystko, czego zawsze mu brakowało. Oczywiście to wszystko nie uszło uwadze bogatego brata.
Bolesna zdrada
Wieść o młynku szybko zaczęła się rozchodzić. Dotarła również do kupców zza morza. Postanowili negocjować z już nie takim biednym bratem, żeby sprzedał im ten młynek. Tym sposobem mogliby uniknąć kupowania ryb i soli od kupców. Chłopak nie zgodził się na tę propozycję, ale o odmowie usłyszał jego brat. Zaproponował, że w zamian za odpowiednie wynagrodzenie, wykradnie młynek i przekaże go kupcom. Decyzja zapadła, a następnie została wykonana. Wszystko zgodnie z umową.
Kupcy byli niezwykle szczęśliwi z działania młynka i trudno im się dziwić. Problem w tym, że nie wiedzieli jak go zatrzymać. Ich statek zaczął przepełniać się solą, a ostatecznie nie zdołał udźwignąć jej ciężaru. Pochłonęły go wody Morza Bałtyckiego – razem z zaczarowanym młynkiem, który od tamtej pory nieustannie mieli młyn, a zatrzymać go nie ma kto.
Przyznacie chyba, że to jest znacznie logiczniejsze wytłumaczenie obecności słonej wody w Morzu Bałtyckim. Nie jakieś minerały wypłukiwane przez wodę, a diabelski młynek, który spoczywa gdzieś na dnie.